„Jestem załamany przede wszystkim warunkami treningowymi, bazą typowo piłkarską. Kiedy widzę jak to wygląda od środka, to chce mi się płakać, a najbardziej chce mi się płakać, kiedy widzę te setki młodych erkaesiaków trenujących na Brzeźnickiej za wałem."- Cezary Stefańczyk w rozmowie z Gazetą Radomszczańską o warunkach w jakich przyszło trenować i grać w piłkę nożną w naszym mieście
GAZETA RADOMSZCZAŃSKA: Jesteś tu już czwarty miesiąc. Czy to, czego się spodziewałeś wracając do Radomska, bardzo minęło się z rzeczywistością?
CEZARY STEFAŃCZYK: - Zdecydowanie. Przychodząc tu wiedziałem, że nie ma mowy o warunkach jak w Ekstraklasie czy I lidze, bo to by była jakaś abstrakcja. Wiedziałem też, że klub ma jakieś problemy ze wsparciem samorządowym, z obiektami treningowymi i ogólnie z zapleczem, ale kiedy tu wróciłem, zacząłem trenować i zobaczyłem to od środka, to załamałem ręce. Jestem załamany przede wszystkim warunkami treningowymi, bazą typowo piłkarską. Kiedy widzę jak to wygląda od środka, to chce mi się płakać, a najbardziej chce mi się płakać, kiedy widzę te setki młodych erkaesiaków trenujących na Brzeźnickiej za wałem. Jestem pełen podziwu dla rodziców, którzy stoją