Jeśli gdzieś za granicą zaświta wam myśl, by wrócić, mówię wam: nie róbcie tego. Ja byłem i wróciłem. Teraz żałuję - Radomszczanin opowiada o emigracji
GAZETA RADOMSZCZAŃSKA: Zadzwonił pan do mnie i powiedział: wyjechałem, wróciłem, mam porównanie. Więc porozmawiajmy o tym porównaniu.
- Zaraz, jeszcze dodałem: To, że wróciłem, to był wielki błąd.
No i zepsuł mi pan puentę.
- Trudno. To, co mówili panu rozmówcy o powodach emigracji, to szczera prawda.
To ich prawda.
- Nie, to prawda taka zwyczajna, obiektywna.
Kiedy pan wyjechał z Radomska?
- Pod koniec 2007 r.
Skąd taka decyzja?
- To wynik sytuacji w firmie, w której pracowałem. Byłem już w takim stanie, że idąc po samochód do pracy wymiotowałem ze stresu.
Co go powodowało?
- Pracodawca. Atmosfera, którą wytwarzał. To była firma transportowa. Pracowałem od rana do wieczora, nigdy nie wiedziałem, o której wrócę. Oczywiście za nadgodziny nie dostawałem nawet grosika.
Płacił normalnie?
- Część na umowę, część pod stołem, jak wszyscy.
Nie wszyscy.
- Może. W pracy był mobbing, ciągłe wyzywanie ludzi, lżenie, lekceważenie. Kiedy zmniejszono mi pensję. bez podania przyczyny, powiedziałem dość. Choć przyczynę znałem, bo potrzebne były pieniądze na zatrudnienie szwagierki szefa,