Oddział intensywnej terapii. Siedem łóżek, wszystkie zajęte. Cisza. Słychać tylko rozmowy personelu. Przy łóżkach urządzenia, których działania nie rozumiem. Monitory, stojaki, kroplówki, małe pudełka z wyświetlaczami, buteleczki, opatrunki, fiolki. Pełno rurek. Przy każdym łóżku respirator. Te urządzenia oddychają za chorego, gdy sam nie jest w stanie. Tak przebiega najcięższa postać Covid-19. To nie jest „taka grypa”, jak do znudzenia powtarzają koronasceptycy. - Dziennikarz Gazety obserował z bliska, jak pracuje OIOM dla pacjentów covidowych w radomszczańskim szpitalu
Andrzej Andrysiak aa@radomszczanska.plPoniedziałek, 26 października. Przedpołudnie. Ledwie kilka minut temu Ministerstwo Zdrowia w codziennym komunikacie podało, że w Polsce mamy 10.241 nowych przypadków zakażeń. 45 osób zmarło w ciągu ostatniej doby. To dane z weekendu, więc jest spadek. Od wtorku znów się zacznie. W powiecie radomszczańskim w niedzielę były 64 nowe przypadki. Aktywnych chorych jest 713.
Parkuję, zabieram aparat, telefon i idę do szpitala. Na OIOM.
W środku cicho, jest zakaz odwiedzin, kto nie musi, nie zagląda. Ja też nie muszę, ale chcę zobaczyć z bliska, jak wygląda pierwsza linia obrony. I chyba ostatnia. Piotr Kagankiewicz, dyrektor radomszczańskiego szpitala, zgodził się, by dziennikarz Gazety wszedł na OIOM covidowy. To ten, który zajmuje się tylko pacjentami z koronawirusem. Nasze ryzyko. Bo ryzyko jest. Trochę się boję.
Dajcie zarabiać
Dawno nic mnie tak nie rozwścieczyło. Wpisy, komentarze, stek głupot, informacji z