U nas jest taka konkurencja, takie nierówności społeczne, taki podział na ludzi pierwszego sortu i drugiego, że nie da się egzystować bez znajomości. Ci pierwsi dzwonią po znajomych, że jest robota, bo nie chcą współpracować z tymi drugimi. A ci drudzy, obojętne, jak bardzo byliby wykształceni i doświadczeni, się nie przebiją. To wzbudza zawiść.
GAZETA RADOMSZCZAŃSKA: Będziemy rozmawiać anonimowo?
- Pan wie, kim jestem, ale inni nie muszą. Ja tu mieszkam, żyję i pracuję.
To jak jest z pracą w Radomsku? Można ją dostać tylko po znajomości?
- Właściwie każda praca, którą tutaj dostałam, bądź której nie dostałam, wynikała ze znajomości.
Chodzi o pracę w instytucjach samorządowych czy w prywatnych firmach?
- I tu, i tu. Zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym zasady są te same. W publicznym proces otrzymywania pracy, choć jest określony przepisami prawa, regulaminami i zarządzeniami, nigdy nie jest weryfikowany. Nikt nigdy nie podjął się sprawdzenia, czy rekrutacja na stanowisko w urzędzie pracy, miasta, w starostwie czy podległych im instytucjach została przeprowadzona właściwie i czy nie decydowały o tym przesłanki inne niż profesjonalne. Czyli