Siedem pożarów w kilka tygodni. Za każdym razem podpalenie. Mieszkańcy Brudzic zastanawiają się, czy kolejnej nocy znów nie usłyszą syren i nie zobaczą słupa ognia
Janusz Kucharski, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.Piątek, 13 listopada, przed południem. Ostatni pożar wybuchł dwa dni wcześniej, do kolejnych dwóch podpaleń dojdzie w niedzielę. W centrum wsi niewielkie rondo z tabliczką wskazującą kierunek na Kleszczów. Obok szkoła, z drugiej strony sklep, za nim przystanek autobusowy. Ogólnie spokój. Covid, pogoda typowo jesienna, kto nie musi z domu nie wychodzi. Jak wszędzie. Jeśli ktoś nie wie, że wybuchają tu pożary, może pomyśleć, że to senne i ciche miejsce.
Mieszkańcy Brudzic wiedzą, że to cisza przed burzą. Od kilku tygodni żyją w
Pozostało 90 % tekstu